Dzisiaj przyjrzymy się dogłębnie jednemu z pierwszych mistrzów wyścigów Formuły 1. Giuseppe „Nino” Farina był pierwszym w historii zwycięzcą tego kultowego sportu wyścigowego i żyje we wspomnieniach fanów, którzy poważnie traktują ten sport. Chociaż istnieje kilka nazwisk, które osiągnęły poziomy sławy wykraczające poza świat Formuły 1, pierwszego zwycięzcy z nich wszystkich nie ma wśród nich. Niewielu ludzi nie zna nazwisk takich jak Niki Lauda, Nelson Piquet, Ayrton Senna i Michael Schumacher, ale Giuseppe pozostaje w dużej mierze zapomniany. Niemniej jednak wielki Nino jest ich dziadkiem i zasługuje na miejsce w sercach wszystkich prawdziwych fanów Formuły 1.
Słynne wygrane
Najsłynniejszym z nich jest jego pierwsze miejsce w pierwszych w historii Mistrzostwach Świata Formuły FIA w 1950 roku, ale nie było to jego pierwsze ani ostatnie zwycięstwo. Było to jednak przeznaczeniem jego jedynego miejsca na podium na torze Formuły 1. Wspaniały Włoch zajmował miejsce na podium od czasu, gdy zajął trzecie miejsce na Coppa Principessa di Piemonte w 1933 roku, prowadząc Alfę Romeo 2300. Wiele z jego największych zwycięstw było przeznaczonych dla zespołu Alfa Romeo, w tym jego pierwsze miejsce w 1950 roku w wyścigu inauguracyjne zawody Formuły 1. Jego pierwsze miejsce przypadło w następnym roku w 1934 roku i przez następne dwie dekady konsekwentnie zajmował miejsca na podium, aż do przejścia na emeryturę w 1955 roku.
Wczesne życie
Nino urodził się w zamożnej rodzinie, co umożliwiło mu od najmłodszych lat uprawianie sportu, który miał być jego życiową pasją. Jego ojciec, Giovanni Carlo Farina, założył odnoszącą sukcesy firmę produkującą autokary, która pozwoliła Nino rozpocząć prowadzenie pojazdów w wieku zaledwie 9. Jego rodzina oczekiwała, że będzie kontynuował karierę w branży motoryzacyjnej, ale jego miłość do wyścigów była zbyt silna. Kiedy miał 16 lat, jego ulubiony wujek Pinin pozwolił mu jeździć ze strzelbą w wyścigu, a reszta to już historia.
W wieku 19 lat, zaledwie trzy lata później, gorącokrwisty młody mistrz wziął udział w swoim pierwszym wyścigu, ale wypadł z zawodów. Pomysł porzucenia sportu nigdy nie przyszedł mu jednak do głowy, a lekkomyślna jazda miała pozostać elementem jego kariery zawodowej. Młody człowiek celował w szkole zarówno pod względem akademickim, jak i sportowym, a doktorat z prawa ukończył na Uniwersytecie w Turynie.
Wznieś się do sławy
Jeszcze na Uniwersytecie w Turynie Nino kupił samochód Alfa Romeo tylko po to, by go rozbić i złamać ramię w 1925 Aosta-Gran San Bernardo Hillclimb. Próbował wtedy wyprzedzić własnego ojca. Jednak nic nie mogło stłumić jego entuzjazmu i młody człowiek nadal ścigał się z Alfą Romeo i Maserati przez lata 20. i 30. Na początku lat 30. jego poświęcenie zaczęło się opłacać. Swoje pierwsze miejsce na podium (3 miejsce) zdobył w 1933 roku, a jego pierwsze zwycięstwo na podium miało miejsce w 1934 roku.
Późniejsze lata
Chociaż Nino ścigał się z powodzeniem przez kolejne 5 lat, uformował się już wzorzec. Jego dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę w połączeniu z nieustraszonością na torze oznaczało, że regularnie brał udział w wypadkach. Zaledwie 8 dni po wygranej w 1950 roku w F1 brał udział w pile-upie w Monako. W 1953 brał udział w tragedii w Argentynie. Widzowie mieli swobodny dostęp do toru wyścigowego, a kiedy Nino skręcił, aby uniknąć przechodzenia przez tor młodego chłopca, wpadł w tłum. Siedem osób zginęło w wyniku jego wymijającej akcji, a wielu zostało rannych.
W 1953 złamał prawą rękę w wypadku, aw 1954 doznał poważnych oparzeń po tym, jak jego samochód spłonął podczas Grand Prix w Monza. Spędził 20 dni w szpitalu i właśnie w tym okresie zaczął stosować morfinę, aby złagodzić ciągły ból po urazach. Jego ostatni konkurs był w 1957 Indianapolis 500.
Dziedzictwo Nino
Nino słynął z lekkomyślnej jazdy, która była ekscytująca do oglądania, ale wywoływała niepokój nawet u Enzo Ferrari, który później twierdził, że zawsze martwi się o niego na torze wyścigowym. Po przejściu na emeryturę Nino został odnoszącym sukcesy biznesmenem w branży motoryzacyjnej, ale nigdy nie stracił miłości do wyścigów. Zginął podczas jazdy przez Alpy na Grand Prix Francji w 1966 roku, tracąc kontrolę nad swoim pojazdem i uderzając w słup telegraficzny. Może gdyby był trochę bardziej ostrożny na torze, mógłby ścigać się jeszcze kilka lat i zdobyć kilka kolejnych tytułów. Ale czy byłby tak ekscytującym kierowcą do oglądania? Trudno odpowiedzieć. Niezależnie od tego, co myślisz, poświęćmy chwilę, aby przypomnieć sobie wczesny wielki jeden z najbardziej ekscytujących sportów szybkich na świecie.